Moje życie to rap, kocham to, co robię chłopak
Kiedy na blokach leci mój wokal, to daje kopa
Każda pieprzona zwrota, każda sterta linijek
Kiedy to składam, słowami władam, czuję że żyję
Zapisane na płytach historie naszego życia
Taka to nawijka, którą na winklach moje miasto oddycha
I tak płynąc po bitach, na płytach
Czuję jak chwytam chwile, przenikam stylem po jego ciemnych ulicach
Ile dałbym za to, żeby móc zatrzymać czas
Pytasz, każdy nagrany wers to cząstka mego życia
I zanim kurz pokryje płyty na półkach, zrozumie wielu
że ich zawartość zawiera prawdy serum
Czy było warto zweryfikuje czas ziomuś
Póki co nagrywam, nie odstawiam mikrofonu
I chodź wiele razy chciałem zacząć wszystko od nowa
Mam tylko bit, długopis i te rymowane słowa
Nie umiem robić nic innego i wcale nie chce
Moje życie to wiersze, wieszcze uliczną poezję
Moje życie to rap, bity, płyty, koncerty
Wybrałem tą drogę dawno temu bo kocham ten styl
To dla tych z poluzowaną śrubą, dedykowane małpoludom
Od tych trzech co jadą grubo, jadą w chuj, bo jadą długo
Prototypową, samoróbą, złożoną jak pod lupą
Los dał szansę nam, a prawo Newton egzekucyjnie stanął Pluton
Mamy gadane, przyrzekamy na mamę
Negujesz, to ci tu damy naganę
A nie uszanujesz to pozamiatane
Poczujesz, jak łamie się kosa o kamień
I wycelowane te syte wokale
Jak widzę ofiarę to widzę co dalej
Zamykam koparę, gdy idzie oficer
I nic nie poradzę, że widzę, co widzę
Lecę po nie czekającej rzece, tak że zacina im się pecet
Lecę chodź najebane w kartotece, w ręce mikrofon jestem specem, lecę
Ile zagram tu tyle zwiedzę, ty, skill mija jak dymne świece
Ja nie bywam w cyberświecie
Ale sprawdźcie kiedy będziecie w internecie
Kto robi tam stylem przecier, wersy jedzie, jak na uniwersytecie
Biegam, latam, skacze, gadam, pierdolony akrobata
Tańczę, jak z łopatą grabarz, cieszę się, jak w bagno wpadasz
Spalamy te majki, wpadamy na parking
Wpadamy na bani, jak byśmy robili banki
Zamiast kominiarki czapki new era
Jedziemy do studio nagrywać to teraz
Noga na gaz, brat wieziemy to I wiadomo, że rap gra, nie Kylie Minogue
No bo to chora jazda, jak chory ląd
A za nami te miasta, walimy w gong
Zbieramy te rymy na lawiny na winyl na cd, dvd jak winny ksiądz
Zjadamy rewiry, rekiny, głębiny mamy nabite karabiny robimy flow
Wpadamy, robimy, weterani corridy, atamani familii niewygodnych klątw
Składamy to w linii, wali nas wynik tej fali opinii, jedziemy wciąż
Nie wypada nam dziki majk, z kilki to nie Łajki team ziom
Tak kipi flow typy jak dziki sztorm
Są robimy slow motion, rymy są odbiciem weny
Bo lubimy to co robimy więc, więc, więc zrób to tak, jak chcemy
Wpadłeś w labirynt, te wiry to Polska, a nie Filipiny
Kominy z kabiny, spaliny, dmą tym się trudnimy
Tym się chwalimy, chwalili, rzeźbimy i choć byś klął to W rymach jeździmy, skurwysynu Ferrari, ty Volvo
Nie będę mówił czemu, po co, teksty pisze teksty dniem i nocą
Gdzie i dokąd wersy niosą, nie zniechęci mnie ich osąd
Bezimiennych MCs pogoń, ja z tych też co biegli boso
Ważne że te wersy plotą, mej idei wielki kokon
Szacunek daje blokom, odbieram wywłokom co plotą
Co świecą głupotą, mój flow to sto procent cotton
O to, to, to że zawsze staję z prawdą oko w oko
Głęboko związany z rap grą jak ze sobą ka, ka, Kajko i Kokosz
W sobie mam to esperanto, ty masz w rymach wieczne manko
Lubię niebezpieczne tango, lubię po mieście nieść ten żargon
Zakładam imadło pozerom na gardło, by wreszcie dotarło, że hip hop to światło
Nakładam embargo na rymy, na czyny, co dawno minęły się z prawdą
Jestem N-U-L-L-O, ten rap, to życie moje
A żyje się raz, mój czas z bitem w zeszycie spoję
Jakie życie taki rap, pytasz z skąd się wziąłem
W-CH, SPG, 3W spółka z flow-em
Tekst — Rap Genius Polska

Comments